Ten tekst powstał trochę w złości, na to ile jest miernych tłumaczeń na rynku i w Internecie. Po części wynika to z używania automatycznych tłumaczy, które zawalają sprawę lub zlecania tłumaczeń temu, kto zaoferuje najniższą cenę. Jednakże pomijając krótkie niefachowe, proste zlecenia, każde tłumaczenie powinno składać się z co najmniej kilku etapów:
Jeśli nie rozumiemy tematu i wymagałby on strasznie dużego nakładu czasu, żeby przygotować się do tłumaczenia — odpuszczamy i najlepiej, jeśli znamy, polecamy kogoś z branży, kto ma doświadczenia z tego typu tekstami.
Ja np.: chętnie przetłumaczę regulaminy i polityki prywatności ale do kontraktów budowlanych nie mam głowy.
Do tego przydają się artykuły internetowe, Google Scholar, kontakt z klientem, Google, zależy od stopnia "fachowości" słownictwa. Niektóre wynikają po prostu z innej językowej rzeczywistości i mają inny rejestr np.
Sam proces brzmi prosto, ale należy pamiętać, że o ile nie tłumaczymy dosłownie tekstu, naszym celem jest przełożenie myśli autora i sensu tekstu na dany język.
Stąd dawna nazwa tłumaczenia — przekład.