A co jeśli powiem Ci, że tłumaczenie przysięgłe tak naprawdę nie istnieje?
Ani obecna ustawa o zawodzie tłumacza przysięgłego, ani poprzednie rozporządzenia nie definiują takiego terminu jak „tłumaczenie przysięgłe”.
Ba nawet go nie zawierają.
🤔 Jest to utarte sformułowanie określające tłumaczenia wykonywane za podpisem i pod pieczęcią tłumacza przysięgłego.
Tłumacz przysięgły to taki, który zdał odpowiedni egzamin państwowy, Mennica dała mu odpowiednią pieczątkę, a Minister Sprawiedliwości zaprzysiężył.
A jak już jesteśmy przy tłumaczu przysięgłym, to zastanówmy się, jakie są plusy i minusy tego zawodu. Część z nich będzie taka sama jak tłumacza nieprzysięgłego.
Tłumaczenie uwierzytelnione wiąże się z koniecznością zdania państwowego egzaminu, pisemnego i ustnego.
Jego zdawalność to jakieś 30% na przestrzeni ostatnich lat, nie można też korzystać z Internetu. (nie pytaj mnie, jaki to ma sens).
Uważa się, że można się do niego przygotować w rok lub dwa. Oczywiście nie licząc studiów.
No dobra, ale może jednak się opłaca? Coś mi da ten egzamin?
Lecimy dalej.