Coś, czego tłumacze nie lubią. Coś, co w ogóle jest tematem tabu w Polsce.

Ile zarabiasz? Wystarczająco?

Ile płacisz za wynajem mieszkania? A wiesz, starcza mi. 🙃

❗️Temat ważny dlatego, że studia nie przygotowują studenta niejako do pracy tłumacza.

Nie wyjaśniają, jak przeprowadzać analizy rynku, wyceniać swoją pracę itd.

🤔 Przy pierwszym zleceniu pojawia się szkopuł:

Podać stawkę, czy widełki. Fajnie by było, jakby klient z nami został na dłużej, ale musimy też zarobić na chleb.

Co więcej, początkujący nie wie, ile jeszcze poświęci czasu na tłumaczenie.

Ba mi po 7 latach zdarza się pomylić i źle oszacować nakład pracy. 🤷‍♀️

Zacznijmy od tego:

Istnieją różne metody wyceny tłumaczeń.

Znaki ze spacjami, które dają nam strony rozliczeniowe (1500 lub 1800, rzadziej 1200), słowa, a także po prostu strony.

Jak się można domyślić, ostatni sposób jest najmniej rzetelny, bo strona stronie nierówna. A czcionki potrafią być malutkie. 🔎