Ciężko rozgraniczyć czy to plus, czy minus. Zdecydowanie praca tłumacza jest dla ludzi ambitnych.
Taka praca wymaga ciągłego "bycia na bieżąco" z kilkoma dziedzinami. Mimo to i tak zdarzają się zlecenia, gdzie trzeba jeszcze się doszkolić.
Ciągły rozwój ma oczywiście swoją wadę. Czasami może zdarzyć się zupełna terra incognita. Temat, który wydawał się być bułką z masłem. Po zagłębieniu się w detale okazuje się, że opisuje rozwiązania z USA, niestosowane w Europie.
Ciekawym plusem jest to, że uczymy się czegoś nowego przy prawie każdym kliencie. Zaczynając pracę tłumacza, nie miałem pojęcia o marketingu.
Dzisiaj specjalizuję się w tłumaczeniach związanych z kryptowalutami, hazardem online i kilkoma innymi rzeczami.
Tłumaczyłem nawet kiedyś ofertę austriackiego domu publicznego. 🤯
Wolny zawód, freelancing, wolny strzelec. Nazwy różne, a oznaczają możliwość swobodnego dysponowania czasem.
Nie masz szefa, ustalonych godzin pracy. Nie musisz siedzieć na krześle od 8 do 16.
Z doświadczenia wiem, że deadline jest bogiem. Praca często przeciąga się do późnych godzin. W domu zawsze jest "coś" do zrobienia.
Można to oczywiście rozgraniczyć i odpowiednio rozplanować. Wymaga to jednak dyscypliny.
Idealna praca dla introwertyków. Nie masz szefa, nie pokazujesz twarzy (zazwyczaj), pracujesz z domu.
Mimo to stwarza to wiele problemów. W końcu Facebook czy Instagram są na wyciągnięcie ręki.
Trzeba zachować umiar i umieć się zrelaksować po pracy. Najlepiej spotykając się z innymi. Pamiętasz lockdown i jak nie mogłeś wytrzymać, siedząc w domu? No właśnie.